(Parte 1) To jest rap po godzinach, chwila prawdy Zyla dasz mi, w stylach dar tkwi, by powstać jak ty I iść dalej, widzisz, są tacy, którzy Nigdy nie przestaną szydzić, nic na niby, Bo pamiętliwy ten świat, przyłóż palec do tętna Ból, jakby ktoś napierdalał po piętach Ból, zapamiętasz nie to co piękne Bo piękno jest piekłem, przecież w nim jestem Ty, my, wy, wy, wiesz, oni wszyscy Te same miski, nie widać nic w nich Prócz pychy, busz lichych rośnie Rozstrzelać ich jak toskę, nie ziom, to nonsens Bo żyć ma prawo każdy, Każdy ma prawo dotknąć pogardy własnym sumieniem Grzech za grzech w cenie Weź nie... Tę część Niemen zrozumiał Bo to hip hop wysuwa skojarzenia A ja je tylko w wersy zamieniam Czysty styl W, witaj w krainie wilków Co niszczą kłamstwo, prosto z serca Bóg to nasz patron, a życie w naszych rękach (Refrão) Zabij mnie, tylko na tyle stać cię? Mój głos i tak zostanie na taśmie, W tym państwie pełnym nienawiści, Rap po godzinach i luz ponad wszystkim. Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach (Parte 2) Tak kopie skun, nie przeciągajcie strun Teraz moda robić bity jak Noon Oto za majkiem ćpun, wraku organizm Nie dam się wykiwać jak ostatni Mohikanin Gdzie te kilogramy, wiesz mam taką fobię Jak kręce lolka to zużywam całą torbę Utrzymując proporcję podkręcam system Oldschool, ortofon, w odstępach rym tnie Postój pod strofą, ziomek się wytnie Na dziś 100% jadę ambicje Pierdolić rozrywkę, hip hop, podziemie To siedzi we mnie, we mnie te promienie Dźwięku paser, narzuć CD na laser Reprezentuję masę, inspirowaną fatem W formie przekazu: bit, dwie kolumny Na całej powierzchni kraju, tak to zróbmy (Refrão 2x) Zabij mnie, tylko na tyle stać cię? Mój głos i tak zostanie na taśmie, W tym państwie pełnym nienawiści, Rap po godzinach i luz ponad wszystkim Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach (Curta a batida) Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach Rap po godzinach